Głos, a nawet twórczość Katy Carr sprawiają, że można ją nazywać polską Kate Bush. Jednak, moim zdaniem, nasza polska Kaśka ma o wiele większe możliwości.
Piosenki często odnoszą się do smutnych wydarzeń, a zaśpiewane są
pogodnie – co potęguje pewną niesamowitość.
Muzyka
oszczędna, ograniczona do kilku instrumentów. Słychać jakby
osobno: wyraźny jest każdy dźwięk. Eklektycznie i kameralnie.
Proste instrumenty: ukulele, skrzypce, wiolonczela, puzon (trąba?), gitara, perkusja dają
„suche” dźwięki.
Katy Carr i bohater piosenki "Kommander's Car" - Kazik Piechowski |
Na
płycie Paszport znajdziemy piosenki z czasów II wojny światowej (min. „Dziś do Ciebie przyjść nie mogę”, „O Mój Rozmarynie” - ale w jakże niesamowitym wykonaniu!!)
i inspirowane wojennymi historiami.
Na
szczególną uwagę zasługują „Kommander's car”, „Mała,
Little Flower”, „Czarne włosy, zielone oczy”, „Motylek”,
„Wejmutka” oraz oczywiście standardy, jak wymienione
powyżej.
Na
14 utworów, zaledwie trzy
oceniam na 3+ w 5-cio stopniowej skali.
Pozostałe
– to pełne 5!!
Porównanie
do Anny German.
Byłoby
trochę na wyrost – bardziej podobna jest do Kate Bush. Ale mi chodzi o porównanie zjawiska hmmm.... polskiego. Dlatego German.
Zdecydowanie inna barwa głosu, nieco mniejsze możliwości głosowe - po prostu inne, ale bardzo podoba liryka.
Zdecydowanie inna barwa głosu, nieco mniejsze możliwości głosowe - po prostu inne, ale bardzo podoba liryka.
U
German mamy prawdziwie anielski głos, niezwykle mocny i przejmujący
o intrygującej wyjątkowej barwie.
Znałem
kiedyś głos równie poruszający i wyjątkowy.
Podobieństwo
widzę w podobnej liryce i autentyczności przekazu. Cały czas
odbieramy prawdziwe uczucia i zaangażowanie piosenkarki.
U
German to skala i kolor sprawiają, że na plecach odkrywamy stado
mrówek – u Kaśki efekt ten wywołuje niezwykła wibracja głosu –
niemalże szloch, niezwykle liryczny przejmujący śpiew...
Kasia
dobrze o tym wie i znakomicie wykorzystuje. Czujemy to szczególnie w
utworach.. co tu dużo mówić – tragicznych. Takimi właśnie są
historie opisane w piosenkach zebranych na albumie Paszport.
To
historie ludzi rozdzielonych przez wojnę.
Jest
jeszcze inny aspekt, powiedziałbym fenomen Katy Carr.
Świetnie - wyraźnie - śpiewa po angielsku i polsku. W
niektórych utworach słyszymy naleciałości angielskiego języka, a
może raczej pewne trudności z poprawnym wymówieniem/wyśpiewaniem niektórych słów. Dodaje to uroku.
Ale
ja o czymś innym...
Irena Gut Opdyke - "Mała" |
Czasami,
kiedy oglądam archiwalne nagrania z lat '80-tych lub starsze –
uderza mnie język, sposób wysławiania ludzi.
Oni
naprawdę mówią po polsku.
Dzisiaj
mowa pełna jest różnych „ok”, łał i tym podobnych
naleciałości. Styl jakim ludzie operują w mediach pełen jest
tzw. ściemniania.
Katy
jest autentyczna. Nawet nie chodzi mi o jej patriotyzm.
Ona
pięknie śpiewa po polsku, bez sztucznego luzu z jakim wielu
„celebrytów” chałturzy próbując zarobić na chleb.
W
normalnym kraju, w prawdziwej Polsce promowano by ją w mediach i
byłaby gwiazdą.
I
to gwiazdą na poziomie światowym.
Słuchając
jej piosenek nie potrafię pozbyć się natrętnych myśli...
Mowo
ojczysta, mowo najsłodsza...
Gdzie
jesteś Polsko z moich snów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz